Witaj wędrowcze u neuroatypowej! 

Skoro tu jesteś i to czytasz, to zapewne nie przez przypadek. Pozwól, że teraz opowiem Ci trochę o sobie. Trochę tego jest, dlatego usiądź sobie wygodnie i poznaj mnie.

Nazywam się Agnieszka Bernstein – Paterak. Od wielu lat udzielam się w różnych projektach społecznych, wolontariatach oraz projektach naukowych. Odkąd pamiętam posiadałam mentalność działaczki. Chciałam zmieniać świat, tworzyć rzeczy, których nikt jeszcze nie dokonał. To mnie napędzało, dawało siły i sens życia. Jak to się wszystko zaczęło? Kiedy miałam 14 lat w szkole podstawowej podeszła do mnie pewna dziewczyna ze szkoły w podobnym wieku do mojego. Wtedy jeszcze jej nie znałam, ale pamiętam jej kruczo czarne włosy i duże, szeroko otwarte ciemne i jakże smutne oczy. Sylwia, bo tak się nazywała nieśmiało zapytała „mogę się do siebie dosiąść?” Odpowiedziałam jej „no jasne, że tak wbijaj”. Proszę wybaczyć kolokwialne słownictwo, ale w wieku czternastu lat jeszcze nie operowałam tak rozbudowanym jak teraz. Sylwia zaczęła ze mną rozmowę o szkole, o życiu, o tym co lubimy i nagle się rozpłakała…. Byłam w szoku dlaczego ona płacze. Zapytałam zatem „co się stało? Czy mogę jakoś pomóc?” Wtedy nie wiedziałam, że niestety już nie mogłam. Sylwia bowiem powiedziała, „wczoraj znalazłam mojego tatę w pokoju jak tak wisiał”. Tata Sylwii popełnił samobójstwo. Zostawił małą Sylwię i jej rodzeństwo. Najbardziej jednak w tej rozmowie poruszyło mnie to, że Sylwia powiedziała „Dziękuję ci”. Zapytałam za co? Odpowiedziała „bo nikogo przed Tobą nie interesowało co się stało i dlaczego jestem smutna”. I wtedy ja płakałam i płakałyśmy razem spóźniając się na swoje lekcje. Ja płakałam z kilku powodów, pierwszy to, że nikt nie zdążył przyjść z pomocą tacie Sylwii i nikt już nigdy się nie dowie dlaczego to zrobił. Drugi powód, to że było wokół nas tylu nauczycieli, rówieśników, pedagogów i nikt nie zainteresował się dlaczego Sylwii było smutno. Było mi przykro, że byłam jedyna i że tak bardzo rozumiałam Sylwii cierpienie, bo przecież to ja każdego dnia bałam się wrócić do swojego, rodzinnego domu. Wtedy sobie obiecałam, że jedną z moich myśli będzie odszukiwanie takich samotnych i smutnych Sylwii, takich mnie, innych smutnych dzieci i dorosłych tego świata i wysłuchiwanie ich smutków, żeby była chociaż jedna osoba, która im powie, że są ważni i potrzebni. Miałam też wiele marzeń. Jednym z nich było pojechać na koncert na żywo. Niestety nigdy dotąd to nie było możliwe, bo rodzice nigdy by mi na to nie pozwolili i nie dali pieniędzy. Pewnego dnia gdzieś w telewizji oglądałam program Marka Sierockiego, który to zaprosił jeden z zespołów do wywiadu- był to polski zespół, śpiewający muzykę celtycką. Głos wokalisty i ta muzyka to była dla mnie taka melodia wolności i radości z życia. Zapamiętałam nazwę tego zespołu. Mijały dnie, a ja nie przestawałam marzyć. I pewnego dnia zobaczyłam w moim mieście ogłoszenie, że można wygrać grant – dofinansowanie na realizację projektu kulturalnego w mieście. Konkurs organizowało Narodowe Centrum Kultury we współpracy z lokalnym centrum kultury w Bielsku Białej. I wtedy w mojej głowie zapaliło się światełko nadziei. Pomyślałam sobie, że co tam, że mam tylko 16 lat. Spróbować nic nie zaszkodzi, najwyżej odrzucą. Napisałam cały, duży projekt, zaplanowałam fundusze, miejsce – wstępnie dogadałam się z artystami i wysłałam swój pomysł. Dwa miesiące później okazało się, że wygrałam dostałam 20 tysięcy na realizację swojego, wielkiego marzenia. Oczywiście finanse miało pod nadzorem centrum kultury (nigdy ich nie miałam w ręce) ale już pół roku później zorganizowałam festiwal kultury celtyckiej, gdzie między innymi wystąpił mój ulubiony zespół z programu Marka Sierockiego. Byłam dumna i na przemówieniu z prowadzącymi, mówiłam, że mimo wszystko warto walczyć o swoje marzenia, nawet jeśli wszyscy wokoło mówią , że to nie jest możliwe, na pewno sobie nie poradzisz. Ja niestety tylko takie słowa słyszałam, kiedy komukolwiek mówiłam o udziale w konkursie. Dlaczego o tym pisze? Bo to wydarzenie mi uświadomiło ostatecznie, że choćby nie wiadomo jak małym się było, to najważniejsze by się pozbyć swoich ograniczeń w głowie. By nigdy się im nie poddać. I od tamtego czasu niezmiennie tworzę autorskie projekty społeczne oraz naukowe. Ich przegląd znajdziesz w zakładce moje projekty. Czas mija, a ja uświadamiam sobie, że przydałoby się jeszcze bardziej rozwinąć, a żeby to robić trzeba się podjąć nauki, a także zapewnić sobie bezpieczeństwo finansowe – wszystkie, dotychczasowe moje działania były non -profit. Moim kolejnym marzeniem jest móc łączyć pracę z pomaganiem, dlatego uczę się w Szkole Farmaceutycznej by móc pomagać innych w zakresie podstawowej opieki farmaceutycznej. Mam za sobą też liczne szkolenia liderskie i kursy z zakresu przeciwdziałania przemocy, interwencji kryzysowej oraz pomocy socjalnej. Oczywiście to dopiero początek, bo w planach mam jeszcze większy rozwój naukowy i kolejne studia.

Jeśli trafiłeś na ten blog, to zakładam, że jesteś taką osobą, która szuka własnej drogi, by rozwiać wątpliwości i dowiedzieć się czegoś nowego lub poszukujesz wsparcia. Niezależnie od powodu dla którego tutaj jesteś, wiedz że niezmiernie się z tego powodu cieszę – jesteś dla mnie ważna/ważny/ważne.

Co znajdziesz blogu?

  • fakty i mity na temat autyzmu
  • fakty i mity na temat wychowania dziecka na spektrum
  • odczarowanie stereotypów dotyczących chorób psychicznych oraz zaburzeń
  • konkretne wskazówki oraz namiary na wsparcie w kryzysie psychicznym, w razie przemocy domowej
  • ważne i kluczowe namiary dla wszystkich na spektrum i ich rodzin
  • ciekawostki na temat neuronauki i psychologii
  • moje wsparcie i motywację – moje, autentyczne historie i wiele innych.